Chciałabym zwrócić uwagę na jedną dziwną rzecz.
Jak od jakiegoś robala, powstanie epidemia, na którą umrą dziesiątki czy setki ludzi, to
dlaczego nie mówimy o robaku czy zarażeniu się od robaka, tylko o epidemii?
Inaczej to obrazując, załóżmy, że rozpowszechniła się epidemia i właśnie!
Nie mówimy, że robak zabija, tylko epidemia.
Czy nie powinniśmy szukać przyczyny a nie skutku?
Bo przecież tu winny jest robak a nie epidemia. Epidemia to już skutek zarażenia od robaka.