KORDIALNE

Pełna wersja: Co Ci się ostatnio śniło ?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Sny "patowe"(pomieszczenie bez drzwi i okien), zazwyczaj przejawiają problemy z jakimi się borykamy.
Ty w swoim problemie znajdziesz rozwiązanie.

Jak wierzyłabym w to, że sny coś nam przekazują(ale nie wierzę, mimo że często na to wskazuje, że się sprawdzają), to moje
dwa sny "patowe", uznałabym za tragiczne a zwłaszcza ostatni sen, który jak na razie niczego nie udowodnił ale jest na to czas.
Na koniec wyjaśnię w czym rzecz, jeśli chodzi o czas*.

Pierwszy sen miałam w dzieciństwie, to był sen kompletnie patowy, czyli bez wyjścia. Tu dodam, że od "patowego" snu, jeszcze
gorszy sen czy w sumie najgorszy i złowieszczy, to sen "patowy", powtarzający się.
Śniło mi się wtedy, że jestem na wsi u moich dziadków i bawię się na podwórku przed domem. Nagle usłyszałam jakiś hałas,
jakieś walenie, rumor okropny. Wyszłam przed dom żeby zobaczyć co to takiego i zobaczyłam, że prosto na mnie, galopem
leci stado koni. Tak jakby ktoś je przestraszył i jakby uciekały w popłochu. Zaczęłam uciekać w dół z górki za domem.
Na dole były budynki gospodarcze i pomyślałam, że tam się schowam. Od tych budynków dzieliło mnie kilka kroków aż nagle
gdy chciałam dać kolejny krok, zobaczyłam że wzdłuż powstał rów bez dna i na taką szerokość, że za nic nie dałabym rady
go przeskoczyć. To była właśnie sytuacja patowa. Albo dam się stratować koniom albo skoczę w rów bez dna. Sen w tym
momencie się urywał a ja budziłam się cała spocona, zdyszana i rozpłakana. Zaraz był przy mnie tatko albo mama i pocieszali, że
to tylko sen. Tak, to był tylko sen... do następnego snu, gdzie ów sen, powtarzał się przez około rok dzień w dzień. Czy
raczej noc w noc. Aż do tragedii jaka spotkała moją rodzinę, czyli spłonął dom a w nim wujek, ciocia i trójka dzieci.
Sen znikł i już nigdy się nie powtórzył.

Drugi sen mam obecnie. Nie liczę ale od około tygodnia.
I tu, tak jak wcześniej napisałam, uważałam, że najgorszy sen jest ten, który jest patowy i powtarzający się lecz teraz, w obecnym
śnie, sytuacja okazuje się jeszcze gorsza a myślałam, że gorzej już być nie może.
Muszę chyba zmienić nazwę i patowy nazwać matowy. A obecny sen, nazwać patowy.

Szach- sytuacja bez wyjścia, sen się urywa.
Mat- sytuacja szachowa i sen powtarzający się.
Pat- sytuacja matowa, sen powtarzający się i z zakończeniem.

Zazwyczaj miewamy takie sny, że jak w śnie dzieje się coś złego, jak są właśnie sytuacje "matowe"(powtarzający się lub nie), to
budzimy się w takim momencie, czyli sen się urywa i w takim śnie, zawsze możemy znaleźć jakieś wyjaśnienie(o ile w to
wierzymy). I teraz opiszę mój sen "patowy".

W zasadzie nie ma w nim ani wstępu, ani rozwinięcia, tylko zakończenie. Jest dość krótki jak na sen na całą noc.
Sytuacja wygląda następująco:

Nie wiem, czy sama wpadłam do wody, czy ktoś mnie wrzucił. Sen zaczyna się w chwili, gdy już mam nad sobą taflę wody.
Widzę bąbelki powietrza. Nad wodą jakby jakieś dwa lub trzy cienie ludzi, jakiś zarys postaci, których nie mam możliwości
zobaczenia kim są. Woda jest czysta ale dość ciemna, więc w niej też w sumie nic nie widzę.
Słyszę swoje bicie serca, próbuję wypłynąć na powierzchnię lecz szamoczę się i nie mogę. Mam wrażenie, że ktoś z góry
próbuje mnie za głowę zanurzyć, docisnąć abym nie mogła chwycić powietrza i abym nie wypłynęła ale pewności nie mam.
Może to tylko siła jakiejś grawitacji w chwili walki o życie. Potem następuje jakiś dziwny luz. Nie wiem jak to inaczej nazwać.
Tak jakbym zaprzestała dalszej walki. Wiem, że się topię i wiem, że umieram, że to moje ostatnie sekundy życia.
I w końcu wiem, że już jestem pod wodą jako trup. Nie widzę siebie jak jestem pod wodą, bo wszystko widzę tylko
tak jak w rzeczywistości a nie jakbym oglądała film. Zwyczajnie wiem, że jestem już trupem, że koniec mego życia, że
nie udało się, że to już koniec i budzę się... niestety, zapłakana. Bardzo mnie ciekawi, co ten sen wyjawi, jaką tajemnicę
skrywa ale ten kto to czyta, niech wie, że jeśli mój żywot rzeczywiście się skończy, to ten sen był proroczy, tak jak i pierwszy sen.

* Jest na to czas. Oznacza to, że taki sen może trwać nawet przez lata w powtarzającym się cyklu a na koniec może mieć
całkowicie inne i zaskakujące zakończenie ale właśnie na to potrzeba czasu.
Ale to zagmatwane...
 Najważniejszy sen mojego życia  zaczął się wiosną wiele księżyców temu.
Byłam wtedy w początkowej fazie buntu ale wciąż w głębokiej bezradności.
Sen był o tyle dziwny- że kończył się nagle i to zawsze w tym samym momencie  no i powtarzał się co kilka nocy.
Budziłam się spocona i do rana już nie zasypiałam.
Po kilkunastu takich snach, wymyśliłam sobie, że mi mózg nawalił i skończę w psychiatryku.
Gdy w czerwcu uciekłam- sen już nie powrócił.
Napisałam wtedy 6 zwrotek wiersza o tym śnie....
Po 6 latach dopisałam 4 kolejne  zwrotki ale dopiero za następne 8 lat- dopisałam dwie ostatnie, bo dopiero wtedy zrozumiałam, cel  tego snu. Dlatego nazwałam go snem proroczym. Ale do druku trafił pod tytułem :"Sen niedokończony".

Ale się rozpisałam, a o treści snu- ani słowa.
Dobra... to za chwilę.
No dobra...  zaczynam: Śni mi się, że jestem na jakimś polu albo na stepie. Jak okiem sięgnąć,
 albo zboże, wysoka trawa...lub jakaś inna wysoka roślinność.
 Idę a raczej jestem pchana prosto przez siebie, nie mogę zejść na boki.
Daleko przede mną  ciemna ściana jakby las a może to zarośnięty roślinnością mur... nie wiadomo.
To coś było wysokie i ciemno zielone.
Gdy doszłam, chciałam się przez to przebić i nagle odsłoniła się część zakryta i stanęłam naprzeciw jakiejś szyby wielkiej jak drzwi.
Za szybą zobaczyłam samą siebie.
Uśmiechniętą, w jasnej sukience i z rozwianymi jasnymi włosami.
 I tamta jasna :JA" pokazuje mi , że mam minąć szybę i przyjść do niej , ale, gdy już mam to zrobić - budziłam  się.
Sen niby taki sobie ale gdy taki sen powtarza się co dwie lub trzy noce i kończy się zawsze w tym samym miejscu- to można się wystraszyć.
A tu dwie pierwsze zwrotki z tuzina.

[Obrazek: 4ce641bbebfca903.jpg]
Zmieniłam trochę, bo na szybko pisałam.

Szach- sytuacja bez wyjścia, sen się urywa.
Mat- sytuacja szachowa i sen powtarzający się.
Pat- sytuacja matowa, sen powtarzający się i z zakończeniem.

I wychodzi na to, według mego grafiku, że Twoje były sny matowe,

Ciekawa jestem, czy jest ktoś na Świecie, co miał sen patowy.
Śnilo mi się że Kaczyński prowadził samochód.
(19-05-2023, 8:10)bonaparte napisał(a): [ -> ]Śnilo mi się że Kaczyński prowadził samochód.
 Wiele lat temu , mnie się śniło, że Renata (ta od kurwików w oczach)-broniła pracy magisterskiej ... a może doktorskiej ?
Ale to było jeszcze przed PIS-uarami...
Ja przestałem wierzyć w znaczenie snów. Miałem już tyle dziwnych snów które niczego nie zmieniały. Sen jaki jest taki jest. I tyle.
Sny są czasami tak głupie że nie można ich traktować na poważnie.
Cosmi sie chtba sni,ale przewaznie po onudzeniu nic nie oamietam. To co pamietam to rozne sytuacje z zycia codziennego, zmodyfikowane i pokrecone przez mózg, posklejane w absurdalny sposob.Albo dosyc realne, jak jazda auten, rozne maszyny typu dzwig, itp.Zadnych zebow, koni, jednorozcow itp.
(20-05-2023, 8:59)Jan66 napisał(a): [ -> ]Zadnych zebow, koni, jednorozcow itp.
cwaniak

No zęby lepiej aby się nie śniły.
(20-05-2023, 10:16)hogan napisał(a): [ -> ]
(20-05-2023, 8:59)Jan66 napisał(a): [ -> ]Zadnych zebow, koni, jednorozcow itp.
cwaniak

No zęby lepiej aby się nie śniły.
Moze lepiej, ale i tak w to nie wierze.raz mi sie snila brudna woda naokolo domu.Podobno nieszczescie. Nic takiego nie nastapilo, ten obrazek to zapamietana powódź, Faktycznie chalupa i okolica wygladala jak morze brudnej wody.
I jak tu wierzyc w jakies sny?