Z miesiac temu snila mi sie powodz.
Rzadko mi sie cos sni, prawie wcale.
Podobno taki sen oznacza grozace nieszczescie,ale nie wierze w te bzdury.
Jak na razie zyje i nawet dzialam, wiec chyba cos sie sennikom przywidzialo
A w zyciu pamietam raptem kilka snow.
Jeden byl seksualny
, bardzo realistyczny.
nastepny-snila mi sie wojna atomowa.Dosc przykry.
nastepny-snilo mi sie,ze uciekam przed kims samochodem (ojciec mnie budzil,a ja podobno powioedzialem,ze polonez mi siedzi na ogonie,ale nie pamietalem tego)
Nastepny-snilo mi sie,ze kradna spod kamienicy moje auto.Obudzilem sie, wyjrzalem-stoi.Poszedlem dalej spac.Po wstaniu ide do auta-zamek wylamany, szyba otarta,widac,ze chcieli wejsc,ale nie dali rady.
Nastepny-snil mi sie bardzo wysoki dzwig, szczyt byl w chmurach (nie ma takich dzwigow), wlazlem na niego,ale nie wiem po co.Akurat wtedy bylem przed zalatwieniem dosc trudnej sprawy (i nie chodzilo o kupienie szynki za PRL, tylko cos o wiele trudniejszego, czego wtedy chyba jeszcze nikt w Polsce nie zalatwil), i pomyslalem,ze moze to wejscie na szczyt dzwigu znaczy,ze to zalatwie.W kazdym razie zalatwilem,ale dlugo trwalo.
Nastepny-wlasnie ten niedawny o powodzi.
Byly jeszcze jakies,ale malo wyrazne i nie pamietam.