KORDIALNE

Pełna wersja: Nadopiekuńczość znaczy troska?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Pobiegnę, byś się nie przewróciła, guza nabiła(ł)
I tak źle to Tobie wyjdzie, oni uczą się lepiej. Nie możesz spotkać się z rówieśnikami, nie ma takiej potrzeby.
O rany, wyprowadzasz się, nie poradzisz sobie, i co ja teraz zrobię. Zrobię to Ty nie musisz.
Znowu idziesz, nie dasz sobie rady, i znowu się tak skończy. Boję się o Ciebie przecież wiesz,
doprowadzasz mnie do szału, zabiję się przez Ciebie, etc.

Wokół mnie gorąco bezpiecznie. Słońce topi serce bajecznie.
Uwielbiam cały świat za dobre słowo. Uwielbiam ciebie tak kolorowo.
Zaopiekuj się mną, nawet gdy powodów brak. Zaopiekuj się mną mocno tak...(...)
(A. Adamiak)

Nadopiekuńczość znaczy troska?
Nadopiekuńczość w rozumowaniu osoby tak postępującej, jest troską/ opieką.
Nadopiekuńczość widziana okiem drugiej osoby, nie jest troską lecz własnymi kompleksami, które ktoś chce
zatuszować nadopiekuńczością. To się leczy.
Fachowo, Jedną z nich jest przerzucanie na dziecko(współmałżonka) tego, czego doświadczyło się we własnym dzieciństwie(innym związku) lub też wręcz przeciwnie – kiedy w dzieciństwie(partnerstwie dwójki ludzi) doświadczyło się przemocy i chce się za wszelką cenę chronić przed nią dziecko/ partnera, obdarzając je zbytnią opieką.
Nadopiekuńczość mieści się w kategorii niezamierzonego krzywdzenia, jednak przy pogłębionej analizie sytuacji
"sprawca" jawi się także jako ofiara zdarzeń życiowych, które w dużej mierze zadecydowały o kształcie jego osobowości.
Czy jestem nadopiekuncza ,ojejc ,nie wiem ,tu trzeba sie spytac moich dzieci ubawa

Choc moja Córka mówi ,ze przesadzam ,jezeli chodzi o młodszego ,o Syna 
I to Ona stawia mnie na nogi ,czasami ..
I dobrze ...

Starałam sie i staram ,aby zawsze dawali sobie radę w zyciu ,jak mnie czy Taty zabraknie ..
Nigdy nie rozczulałam sie zbytnio,jak przyszli z poodrapanymi kolanami ...
Nie histeryzowalam ,jak pałe ktores dostało ... ale poprawic kazałam ...

Raczej jestem z tych ostrych mam ,to Tata ich zawsze rozpieszczał i rozpieszcza , ja ich stawiam do pionu ...
Hogan.
Każdy chciałby ustrzec osoby sobie najdroższe przed złem, przed błędami, aby ich nie popełniali.
Świat tylko bezpieczny. Ale chyba tak się nie da. Tak sobie myślę, że można wtedy powiedzieć- weź przestań.




Dorotka.
Tak dzisiaj sobie z Ciocią gadałam na ten temat.
Jesteś troskliwą Mamą, i tak jest dobrze.
Dorotko, córka może to z zazdrości mówi? ubawa

Boldusiu, nie da się, to racja a człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach, nie na cudzych ubawa
(19-03-2020, 14:17)hogan napisał(a): [ -> ]Nadopiekuńczość w rozumowaniu osoby tak postępującej, jest troską/ opieką.
Nadopiekuńczość widziana okiem drugiej osoby, nie jest troską lecz własnymi kompleksami, które ktoś chce
zatuszować nadopiekuńczością. To się leczy.

Podajesz dwie skrajności. Wg mnie prawda jest gdzieś pośrodku. Niekoniecznie jest spowodowana własnymi kompleksami. A już chyba nie próbą ich zatuszowania.

Zauważ, że częściej nadopiekuńczy są rodzice jedynaków. Raczej nie zdarza się to w rodzinach wielodzietnych. Skłaniałbym się raczej przy stwierdzeniu, że jest ona powodem jakiejś niekoniecznie uzasadnionej obawy o np. dziecko. Mam tylko ten jeden skarbek i muszę go za wszelką cenę chronić.

Zgodzę się ze stwierdzeniem, że może ona być i często prędzej, czy później jest krzywdząca. Choćby dlatego że jej efektem może być wychowanie nieporadnego życiowo i emocjonalnie człowieka.
Tak, podałam nie dwie a nawet cztery inne przypadki, bo na takie to się dzieli.
Nie ma po środku. Jest albo widziana przez kogoś albo przez tę osobę co wykonuje nadopiekuńczość, widziana okiem psychologa i w przypadku dzieci lub dorosłych.

Nie, nie zauważam tego szczególnie u jedynaków. Mój syn jest jedynakiem a wiec jest to mi najbliższy przykład i z pewnością
nie trzyma się mego fartuszka. ubawa
Natomiast w wielodzietnych, nawet przy dwójce dzieci, najwięcej opiekuńczości rodzice wkładają na najmłodsze dziecko, nawet gdy jest już dorosłe.
Tak. Najpierw w pierworodne, a później często, tak jak piszesz, w najmłodsze.
A może też jest i tak, że ktoś się boi, że kogoś straci. Ale może i się mylę.
Życie jest takie kruche.
Boldusiu, pewnie że tak jest ale nadopiekuńczość, to zły doradca ubawa
Trzeba troszczyć się o bliskich ale bez przesady. Na przykład, jeśli ktoś jest sprawny, to dajmy mu samemu zawiązać buty.
Stron: 1 2 3