KORDIALNE

Pełna wersja: Piosenkarka poddała się eutanazji
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Faustine Nogherotto nie żyje. 31-letnia piosenkarka poddała się eutanazji.



Faustine poddała się zabiegowi eutanazji w Belgii pod koniec stycznia 2021 r. Francuskie media dopiero w tym tygodniu poinformowały o jej śmierci.

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2021...cfJvGX9paY


Zastanawiałam się na tym, nad eutanazją ogólnie i nie wiem, jak trzeba być zdesperowanym z bólu aby poddać
się dobrowolnie śmierci. Drugie co mi się nasuwa, to jaki ból człowiek jest w stanie znieść, bo często chorowałam i byłam
u kresu wytrzymałości ale mimo to, nie myślałam o tym aby skrócić sobie życie lecz rozpaczliwie szukałam pomocy
aby chociaż ulżyć sobie w bólu. Ponoć każdy człowiek ma inną skalę wytrzymałości na ból, mój WYDAJE mi się, że
już przekroczyłam a jeśli nie, to do diaska! To ile byłabym w stanie jeszcze wytrzymać aby poddać się eutanazji?
Patrzę na to inaczej. Co to musi być za ból skoro nic nie przynosi ulgi? Ona z tego co pamiętam cierpiała też na chroniczne zmęczenie, po udzieleniu kilku odpowiedzi w wywiadzie nie miała siły już na nic. Najgorsze jest to kiedy mózg działa prawidłowo, ale ciało nie domaga. :smutek: czlowiek jest w 100% świadomy, a ciało jest jego więzieniem. Bardzo trudna decyzja, ale uważam, że powinniśmy mieć taki wybór wszędzie. Stałe cierpienie, zero ulgi. Nie wyobrażam sobie tego, ale nie oszukujmy się przecież na świecie jest tyle chorób na które medycyna jest bezradna, że nawet nie jesteśmy w stanie sobie tego wyobrazić. Każdy cierpi tylko w większości przypadków cierpienie nie jest stałe. Raz czujemy się lepiej, raz gorzej. A co z ludźmi, którzy cierpią non stop? Ból wykańcza. Wykańcza zarówno fizycznie jak i psychicznie. Sama nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić co czują tacy ludzie. Bardzo ciężki temat :smutek:
Inaczej? Chyba tak samo Ewuniu ubawa
Absolutnie nie jestem przeciwna Twojemu słowu, nie dopisałam- gapa ze mnie. Chodzi mi o stosunek ludzi do eutanazji. Jak czasem patrzę na tych krzykaczy w necie to ręce mi opadają. Może i nie piszą tego ludzie w 100% zdrowi ale nie na tyle by zrozumieć cierpienie takiego człowieka. Argumenty są przeróżne "Bóg dał życie i on może je zabrać" to mnie rozwala. W takim razie w takiego "boga" bawią się np pijani kierowcy, którzy zabijają ludzi na drogach? Hah... kolejne "egoizm" no tak, egoistyczne jest to, że człowiek nie jest już w stanie funkcjonować..., "jak już teraz można umierać na życzenie, to zaraz zdrowych będą zabijać" to już totalnie odjechane jest. I zawsze w głębi siebie czytając takie głupoty (bo inaczej tego nie nazwę) zastanawiam się co zrobiliby Ci ludzie na miejscu tej kobiety i tysiące innych okrutnie cierpiących non stop bez możliwości ulgi w cierpieniu? Czy nadal byliby tacy strasznie broniący Boga? Czy sami siebie nazywaliby egoistą? Jak to dobrze się ocenia, nie zakładając butów tych cierpiących. To jest strasznie niesprawiedliwe :smutek: do czego człowiek jest w stanie się posunąć w przypadku, gdy ktoś nie wpasowuje się w jego wierzenia i podejście do życia. Całe szczęście są kraje, w których można podjąć taką decyzję. Niesamowicie trudną, najtrudniejszą jaka może być w naszym życiu. Podpisać na siebie wyrok śmierci. Nie wiem czy jest to odwaga czy po prostu już takie zmęczenie bólem, że decyduje się odejść z tego świata. Obyśmy nigdy nie musieli podejmować takich decyzji. Życie jest strasznie okrutne :smutek:
Nie jesteś gapa, tylko mój post był trochę inaczej napisany ale z pewnością rozumiem ludzi, co chcą dokonać eutanazji.
To znaczy, nie rozumiem! Chciałabym zrozumieć ale nie neguję ich wyboru, bo właśnie nie wiem kto i ile może
wytrzymać. Mój ból, moim zdaniem, jest na tyle silny, że WYDAJE mi się, że większego już bym nie zniosła ale nie byłam
w takiej sytuacji jak Ci, co poddali się eutanazji i może się mylę. Może mogę jeszcze dwa, trzy czy 10 razy więcej
wytrzymać, nie wiem.
Wybór jest straszny i z pewnością, jest to desperacja całkowita w obliczach cierpienia.
A ja jestem w stanie ich zrozumieć. Choć nie znam takiego bólu to wierzę, że śmierć była dla nich jedynym rozwiązaniem
No wierzyć, też wierzę ale zrozumieć nie potrafię, bo tego nie doświadczyłam. Mogę sobie wyobrażać ale nic więcej. ubawa
hogan napisał(a): ale zrozumieć nie potrafię, 
Ja również nie potrafie zrozumieć. Jako człowiek który juz dwa razy balansował na granicy życia i śmierci bardzo kocham życie i uważam je za dar bardzo cenny. Nigdy sam nie zrezygnowałbym z tego daru natury, chociaż kilkakrotnie poznałem ból który może skłonić do takiego kroku