Napisz nową odpowiedź
Odpowiedź w wątku: Godzina na brzegu oznacza śmierć
Login:
Temat:
Ikona posta
Wiadomość:
-
-
Emotki
Kwiatki
ZOO
Zima
Wiosna
Impreza
Miłość
Inne
Jesień
Duże
Opcje posta: aaaa
Subskrypcja wątku:
Wybierz sposób powiadamiania i subskrypcji tego wątku. (tylko dla zarejestrowanych)




Weryfikacja obrazkowa
Wpisz tekst znajdujący się na obrazku w pole poniżej. Ten proces pozwala chronić forum przed botami spamującymi.
Weryfikacja obrazkowa
(wielkość znaków nie ma znaczenia)


Podgląd wątku (od najnowszej odpowiedzi)
Napisane przez hogan - 12-12-2015, 12:30
Nic tam nie można, co jedynie popatrzeć, bo ręki po rybę też nie wyciągniesz.
Napisane przez bonaparte - 12-12-2015, 12:19
Lepiej tam ryb nie łowić, tzn. łowić można ale jeść później to nie.
Napisane przez karbon - 12-12-2015, 4:41
Szkoda tak pięknego miejsca.
Napisane przez hogan - 12-12-2015, 0:07
To prawda i umieściłam to włącznie z tego względu aby pokazać jak cudne miejsca człowiek niszczy.
Napisane przez Akadi - 11-12-2015, 22:59
Miejsce przepiękne. Szkoda tylko, że ludzie swoimi działaniami zamieniają piękne miejsca w odludzie. Bo wiadomo, że nikt tam się nie wybierze. Szczególnie gdy ma świadomość o tym, co napisałaś Hogan.
Napisane przez hogan - 11-10-2015, 11:32
[Obrazek: karaczaj_karachay_googleearth.png]

Ekipa Jelcyna ujawniła prawdę

Prawda ujrzała światło dzienne dopiero w 1990 roku, kiedy prezydentem Rosji został Borys Jelcyn. Wówczas ostrzeżono Rosjan, że przebywanie w okolicach jeziora może być niebezpieczne dla zdrowia. Naukowcy wyliczyli na podstawie stężenia izotopów promieniotwórczych, że zaledwie godzina spędzona w jego pobliżu może spowodować śmierć. Już wcześniej krążyły jednak plotki - mieszkańcy widzieli na niebie dziwne, srebrzyste łuny. Swój "wkład" w dezinformację i narażanie ludności na niebezpieczeństwo mieli także Amerykanie, którzy widzieli skutki katastrofy na zdjęciach satelitarnych, ale nie poinformowali o niej świata. 

[Obrazek: karaczaj_animalworldcomua.jpeg]

Sytuacja wraca do normy
Co ciekawe, zakłady "Majak" wciąż są czynne, a napromieniowanie nieco ustąpiło. Obecnie niebezpieczne jest już tylko przebywanie w bezpośredniej okolicy jeziora. W leżącym 11 kilometrów od Karaczaju 40-tysięcznym mieście Oziorsk życie płynie normalnie - nie odnotowuje się już przypadków choroby popromiennej, zachorowalność na nowotwory jest tam również przeciętna.

Opracował: Rafał Tomkowiak, Wirtualna Polska
Napisane przez hogan - 11-10-2015, 11:30
[Obrazek: karaczaj_lifeglobenet2.jpeg]

Nowotwory i deformacje ciała

Ogromne żniwo w kolejnych latach zbierały tam choroby nowotworowe, choć oficjalne statystyki nie są dostępne. Sowieci ukryli bowiem katastrofę przed opinią publiczną. Szacuje się obecnie, że 21 procent okolicznych mieszkańców zapadło na raka, a 41 procent na białaczkę. Co czwarte dziecko rodziło się z deformacjami ciała.

[Obrazek: karaczaj_lifeglobenet.jpeg]

Udawali, że nic się nie stało

Poświęcono jednak mnóstwo energii, by zbierać odpady atomowe i topić je w Karaczaju. Radzieckim decydentom wydawało się wówczas, że skażenie będzie tylko tymczasowe, a jezioro nie będzie emitowało trucizny na zewnątrz. Taką informacją "uraczono" również okolicznych mieszkańców, a w oficjalnych komunikatach próżno było szukać informacji o wybuchu.
Napisane przez hogan - 11-10-2015, 11:28
[Obrazek: karaczaj_tvn1sarajevo.jpeg]

Beria nadzorował osobiście

W "Majaku" produkowano pluton na potrzeby radzieckiego projektu budowy bomby atomowej. Procedurę nadzorował sam szef NKWD Ławrientij Beria, uważany za prawą rękę Józefa Stalina, odpowiedzialny również za śmierć polskich oficerów w Katyniu. Zbrodniarz nie miał skrupułów - tak bardzo zaimponowała mu amerykańska inwazja bombowa na Hiroszimę i Nagasaki, że był w stanie poświęcić wszystko, by ZSRR dysponował analogiczną bronią. Nie brano pod uwagę także zdrowia i życia zatrudnionych w "Majaku" robotników, którzy przez pracę przy reaktorze otrzymywali niejako wyrok śmierci.


[Obrazek: karaczaj_modernnotioncom.jpeg]

Katastrofa z 1957 roku

We wrześniu 1957 roku doszło do eksplozji, która na zawsze zniszczyła jezioro. 70 ton odpadów radioaktywnych stworzyło rodzaj chmury na wysokości 2 kilometrów, a pod wpływem zabójczych izotopów: cezu i strontu, znalazł się obszar o powierzchni 23 tysięcy kilometrów. 270 tysięcy mieszkańców Związku Radzieckiego straciło dostęp do wody zdatnej do picia, a ziemia całkowicie przestała nadawać się pod uprawę.
Napisane przez hogan - 11-10-2015, 11:27
[Obrazek: karaczaj_vkcom.jpeg]

Karaczaj - najbardziej niebezpieczne jezioro świata

Na pierwszy rzut oka jezioro wygląda na miejsce niemalże idylliczne - przejrzysta woda, na środku urokliwa wysepka, dookoła góry Ural. Niestety, położone na południu Uralu jezioro Karaczaj, o którym mowa, to jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc na Ziemi. Przeciętny człowiek zmarłby po zaledwie godzinie stania na brzegu jeziora. Wszystko przez nieodpowiedzialne decyzje Związku Radzieckiego, które bezpowrotnie zmieniły malowniczy akwen.


[Obrazek: karaczaj_viralnovacom.jpeg]

Wszystko przez próby atomowe

Piękne jezioro stało się poniekąd ofiarą wyścigu zbrojeń, prowadzonego przez Stany Zjednoczone i Związek Radziecki w XX wieku. Oba wielkie imperia prowadziły wówczas również eksperymenty jądrowe. W pobliżu radzieckiego jeziora Karaczaj, tuż po II wojnie światowej, zbudowano reaktor atomowy "Majak". Nieodpowiedzialni ekologicznie Sowieci wyrzucali do wody wszystkie możliwe radioaktywne odpady atomowe, zanieczyszczając jezioro. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść.