Wystąpiły następujące problemy:
Warning [2] Illegal string offset 'pid' - Line: 51 - File: showthread.php(1600) : eval()'d code PHP 7.0.33 (Linux)
File Line Function
/showthread.php(1600) : eval()'d code 51 errorHandler->error
/showthread.php 1600 eval
Warning [2] Illegal string offset 'pid' - Line: 110 - File: showthread.php(1600) : eval()'d code PHP 7.0.33 (Linux)
File Line Function
/showthread.php(1600) : eval()'d code 110 errorHandler->error
/showthread.php 1600 eval




Ocena wątku:
  • 14 głosów - średnia: 3.07
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wiedźmini istnieli naprawdę
Opłacani, by zabijać dręczące ludzi potwory. Kosą, osikowym kołkiem, magią. Może i Geralt z Rivii jest literacką fikcją, ale Gyrda z Blechnarki czy Bacza z Keckovec istnieli naprawdę. I znali się na robocie.


[Obrazek: 0006GH9KD7VTH0HH-C122-F4.jpg]
Niestety prawdziwi wiedźmini nie wyglądali jak Geralt z Rivii /fot. Siergiej Goljonkin

Wyglądem nie przypominali słynnego białowłosego zabijaki z wiedźmińskiej sagi Sapkowskiego. Ale to ci niepozorni pasterze owiec, stróże kościelni czy wioskowe zielarki zamieniali się, kiedy było trzeba, w prawdziwych łowców upiorów.


Kapłani, wzywani przez naszych przodków do przepędzania złych mocy, to tylko wierzchołek góry lodowej. Sługom bożym pomagali ludzie, którzy używali nie tylko modlitwy. I nie bali się ubrudzić rąk krwią!
Na kłopoty... kościelny
Prawdziwym wiedźminem mógł się stać nawet doświadczony kościelny. Opowieść o takim stróżu z Białej utrwalił kiedyś Jan Karłowicz. A było to tak...
Oto noc w noc ktoś łomotał w żelazną bramę cmentarza. Stary stróż, kiedy zorientował się, że ma do czynienia ze zmarłym, który powstał z grobu, szybko załatwił sprawę. Wziął igłę, nawlókł ją nicią z kłębka i wbił w upiora, nim ten zdążył zatopić w nim zmurszałe zębiska.
Kiedy żywy trup wrócił nad ranem do mogiły, kościelny, niczym Tezeusz po nici Ariadny, dotarł do schronienia potwora. Następnego dnia razem z księdzem rozkopali grób, włożyli w usta strzygonia trzygroszową monetę (czyli tak zwany obol zmarłych, wywodzącą się jeszcze ze starożytności symboliczną opłatę za transport w zaświaty) i przełożyli trupa na brzuch. Od tej pory już nie opuścił swego grobu.
Podobna drużyna do spraw nieumarłych - ksiądz plus kościelny - pojawia się w podkrakowskiej legendzie o Kasi, czekającej na powrót z wojny ukochanego Jasia. Któregoś wieczora doczekała się, lecz chłopak okazał się upiorem. Dziewczynie udało się uciec, gdy potwór chciał zawlec ją ze sobą do grobu. Wróciła nazajutrz z księdzem i kościelnym. Gdy otworzono grób Jasia-upiora, rozżalony i wściekły zaczął wygrażać narzeczonej. Lecz nie dogadywał jej długo, bo "wiedźmini" odrąbali mu głowę.

[Obrazek: 0006GHA3D4GXCWJ1-C122-F4.jpg]
A tak mógł prezentować się owczarz z Czarnostowa


Pod batem owczarza
Za zwalczanie krążących po świecie upiorów brały się też znachorki. W Kongresówce taka specjalistka ze wsi Młynarze pod Makowem Mazowieckim za drobną opłatą przepędzała rozmaite zmory z gospodarstw. Mamrotała przy tym zaklęcia, okadzała domy i okładała je cuchnącymi szmatami. Trudno jednak podejrzewać, żeby prawdziwe potwory wystraszyły się starszej pani palącej zioła.
Bardziej imponująco prezentowały się metody działającego w tym samym rejonie owczarza z Czarnostowa, który walczył z monstrami pod koniec XIX wieku. Jak można przeczytać w pracach poświęconych etnografii, był on w regionie człowiekiem-instytucją. Ponoć posyłano po niego nawet z arystokratycznych dworów, spod Łomży i Płocka. Przybywał na miejsce akcji uzbrojony w worek, do którego nikomu nie pozwalał zaglądać.
Po czym spędzał sam noc w "opętanym" domostwie. Nie wiadomo, jak wyglądały zmagania z upiorami - słychać było tylko mrożące krew w żyłach odgłosy walki, jęki i hałasy, przypominające trzask bata. Rankiem z budynku wyłaniał się mocno poturbowany owczarz z pełnym workiem. To, co w nim było, natychmiast topił w rzece lub jeziorze.
Miał opinię niezwyciężonego, ale i łasego na pieniądze. Wedle legendy, jego dobra passa skończyła się, gdy kiedyś przyjął łapówkę od... schwytanej zmory. Chciwość nie opłaciła się - odtąd złe duchy już go nie słuchały, a on sam zmarł jako żebrak.
* Odpowiedz

Ten temat zawiera więcej treści.
Aby uzyskać dostęp do reszty treści zaloguj się lub zarejestruj.


[-]
Szybka odpowiedź
Wiadomość
Wpisz tutaj swoją odpowiedź.

Weryfikacja obrazkowa
Wpisz tekst znajdujący się na obrazku w pole poniżej. Ten proces pozwala chronić forum przed botami spamującymi.
Weryfikacja obrazkowa
(wielkość znaków nie ma znaczenia)

Wiadomości w tym wątku
Wiedźmini istnieli naprawdę - przez hogan - 01-04-2017, 5:46
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez hogan - 01-04-2017, 5:53
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez hogan - 01-04-2017, 5:56
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez karbon - 01-04-2017, 6:01
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez bonaparte - 01-04-2017, 6:13
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez Siwy - 02-04-2017, 12:29
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez bonaparte - 02-04-2017, 16:57
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez hogan - 01-04-2017, 6:50
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez bonaparte - 01-04-2017, 6:57
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez hogan - 01-04-2017, 7:13
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez ro_bot - 01-04-2017, 20:43
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez mysz - 02-04-2017, 10:31
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez hogan - 02-04-2017, 15:18
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez hogan - 02-04-2017, 18:47
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez Siwy - 02-04-2017, 19:34
RE: Wiedźmini istnieli naprawdę - przez hogan - 02-04-2017, 19:37

Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Giganci istnieli naprawdę hogan 12 1,845 01-08-2014, 18:35
Ostatni post: hogan



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 11 gości