Czasem człowiek musi chwycić za pióro, zwłaszcza gdy w piersi ciężar a w umyśle- niezły bajzel.
Dawniej swoje sekrety i uczucia- spisywano w pamiętnikach a teraz zakłada się blogi .
Ja miałam dwa zeszyty, w których swoje koszmary, niepokoje i paskudne myśli - spisywałam w formie rymowanych wierszy.
Zeszyt, który miałam w pracy- przetrwał, ale ten, który był w domu- któregoś dnia skończył jako podpałka w kuchni mojej teściowej.
Z tego co mi zostało to tylko 22 utwory. Reszta poszła z dymem.
Ale na dzień dzisiejszy uzbierało się: 50 wierszy, trzy opowieści poetyckie, kilka opowiastek opartych na prawdziwych wydarzeniach i jedna zwariowana krotochwila.
Nie stać mnie na druk chociażby 20 tomików na użytek własny (dla rodziny i przyjaciół), ale trzy egzemplarze postanowiłam samej spisać odręcznie, dołączyć kilka obrazków ilustrujących ważne dla mnie chwil , dodać notkę o sobie, no i okładkę własnego projektu.
Ci, którzy czują się zagubieni- niech piszą. To działa jak spowiedź dla niektórych, jak wypłakanie się w bluzkę przyjaciółki dla innych.