Ty się zgadzasz i wielu ludzi też ale niestety większość reaguje śmiechem , szyderstwami itp. Lecz nie bez powodu się mówi : "Największym zwycięstwem Lucyfera jest to że się w niego nie wierzy "
Liczba postów: 2,804
Liczba wątków: 49
Dołączył: 16 Mar 2015
Reputacja:
285
Płeć: Mężczyzna
Lokalizacja: Lipno
Zodiak: skorpion
Z tymi duchami to pewnie jak z różczkarstwem.Jedni potrafią wyczuć żyłę wodną a inni nie.
Ja raczej nie wiążę duchów z wątpliwościami . W Boga wierzę choć trudno mnie zakwalifikować do jakiegokolwiek wyznania . Zresztą duchy nie są szkodliwe co innego demony a te dwa zjawiska są bardzo często ze sobą mylone . Co do tego całego zła Lucyfera no tu też mam pewne wątpliwości ale to już na inny temat nie chcę robić spamu .
Liczba postów: 5,359
Liczba wątków: 46
Dołączył: 22 Mar 2018
Reputacja:
239
Płeć: Kobieta
Lokalizacja: Kraina latających siekier :)
Zodiak: strzelec
No powiem Wam, że czytam i mam ciary.
Odnośnie duchów bliskich. Koleżanka miała babcię która mieszkała kilka km od niej, oprócz babci był tam też jej syn- kawaler. Oboje o siebie dbali, wiadomo. No aż do pewnego razu... Koleżanka poszła spać, miała ok 23 lat więc dziecięce wymysły tu odpadają. Wyobraźcie sobie, że obudziło ją zimno. Otworzyła oczy i na łóżku zobaczyła siedzącą babcię. Biedna dziewczyna była przerażona, a babcia uspokoiła ją tylko, że już jej jest dobrze, że bardzo wszystkich kocha ale zabiera ze sobą "wujka", bo zawsze byli razem i będą się sobą opiekować. Powiedziała jej też, żeby się nie martwiła bo zawsze będzie przy niej i po prostu zniknęła. Do rana dziewczyna nie zmrużyła oka, bała się zasnąć a tym bardziej wyjść ze swojego pokoju czy też po prostu krzyczeć. Jak usłyszała rano krzątaninę matki w kuchni to wypadła z pokoju i wszystko jej opowiedziała. Chwilę później zadzwoniła do nich ciotka- siostra matki koleżanki- że mama i brat nie żyją. Odeszli tej samej nocy. Oczywiście było dochodzenie bo dwa zgony ot tak było podejrzane ale wykluczono wszystkie możliwości, stwierdzono przyczynę naturalną. Od tamtej nocy za każdym razem jak ktoś z rodziny odchodzi babcia "odwiedza" koleżankę i mówi o tych osobach. Przestała się bać, w żadnych innych okolicznościach babci nie widzi. Też nie bardzo chce o tym opowiadać bo ludzie różnie reagują a nie chce, by traktowano ją jak psychicznie chorą.